piątek, 23 lipca 2010

Historie Pań i Panien. Monika


Ach…
Monika… kobieta wyjątkowa…
Absolutnie wyjątkowa…
Nie można było przejść obok niej obojętnie.

Budziła w ludziach z niewielkiego Miasteczka, w którym mieszkała, skrajne emocje - można było tylko albo ją kochać namiętnie i bezkrytycznie, lub nienawidzić aż do bólu.
Kochało ją wielu, zakochał się w niej również ledwo dorosły syn burmistrza. Nie przeszkadzało mu wcale, że Monika była od niego starsza, że nie zwracała na niego uwagi a właściwie tak była zajęta sobą że nie zauważyła że chłopak istnieje.
Syn burmistrza był przekonany że Monika jest mu przeznaczona a ich serca biją tym samym rytmem. Codziennie rano budził się szczęśliwy i pełen nadziei, przekonany, że dziś będzie ten dzień w którym spełnią się wszystkie jego marzenia. Co dzień wieczorem kładł się do łóżka z bólem serca ale i z nadzieją na lepszy kolejny dzień.

Monika w tym czasie zastanawiała się co począć ze swoim życiem. Możliwości miała duże gdyż odziedziczyła ogromny majątek po rodzicach zmarłych przedwcześnie. Nudziło ją zaściankowe Miasteczko, nudziły ją góry które je otaczały i widok na morze skrzące się w słońcu też ją nudził. Z rozrzewnieniem wspominała cudowny miesiąc spędzony w Wielkim Mieście. Wspominała mężczyzn o wyjątkowych manierach, operę, wspaniałe parki po których można się było przechadzać w pięknych sukniach, wspaniałe przyjęcia...
W końcu uznała że po śmierci rodziców już nic nie trzyma jej w Miasteczku, że z całą pewnością nie będzie tu szczęśliwa. Niedługo myśląc nad tym doskonałym planem zarządziła pakowanie i szybko wyjechała.

Gdy syn burmistrza w końcu dowiedział się gdzie zniknęła jego ukochana, wpadł w wielką rozpacz a serce jego od tej rozpaczy i nieszczęścia zwyczajnie pękło. Burmistrz po stracie ukochanego młodszego syna (a miał synów dwóch) popadł w kompletne szaleństwo. Rozpaczał, sprawy miasta całkiem przestały go obchodzić. Niestety trzeba było go umieścić w specjalnym bezpiecznym pokoju gdyż cały czas usiłował karać się za niedopatrzenie. Czuł że śmierć syna to jego wina.

Starszy syn nie mógł znieść takiej ilości nieszczęścia w rodzinie. Postanowił się zemścić.
By dokonać zemsty wyruszył w stronę Miasta przez góry. Gnany emocjami ruszył późnym wieczorem. Niestety zmylił w nocy szlak i nieszczęśliwie zakończył swój żywot w przepaści.

Miasteczko pogrążyło się w żałobie.

A Monika nieświadoma zamieszania którego przyczyną była świetnie się bawiła w Wielkim Mieście.





naszyjnik z ceramicznym oczkiem
- KG
bransoletka filcowo - koronkowa - KJ

foto - KG
malowanie - KG
wymyślanie - KG i KJ (historyjka KG)

7 komentarzy:

  1. Dziewczyny, inwencję macie niesamowitą :) Stylizacja cudna! No i wreszcie to nie główna bohaterka została skrzywdzona przez los... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z zapartym tchem przeczytałam historię Moniki...
    I obejrzałam jej zdjęcia...
    I podziwiałam detale stroju...
    Piękne wszystko, bez wyjątku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. :) dzięki :)
    Ingrid też nie została skrzywdzona przez los ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. no może trochę została, ale postawiła na swoim ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no faktycznie, niedopatrzenie moje! chyba ją wcześniej przegapiłam... :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny jesteście Wielkie! Cudowny duet stanowicie, a Wasze prace i stylizacje powaliły mnie!
    Ciepełko zostawiam!

    OdpowiedzUsuń